Miłość ukryta w naturze

Ernst Haeckel, XIX-wieczny biolog, pewnie odebrałby sobie życie, gdyby nie odkrył meduzy. Ujęła go zwiewność zwierzęcia – przezroczyste ciało z żółtymi gonadami w środku, zakończone cienkimi jak włosy mackami, które zwijały się i rozwijały niczym małe sprężyny. Przypomniały Ernstowi loki jego zmarłej żony Anny.


(Fot. Qi Yang / Getty Images)

Na pewno widzieliście jego prace, choć możecie nie znać jego nazwiska. Ernst Haeckel, jeden z najpopularniejszych naukowców XIX wieku (któremu zawdzięczamy określenia takie jak ekologia i filogeneza), w swojej długiej zoologicznej karierze stworzył kilka tysięcy szkiców otwornic, ryb, mięczaków, rurkopławów, ale też ptaków, gadów i roślin. Geometryczne, wręcz abstrakcyjne kształty promienic, falujące macki meduz, obłe linie toczkowców inspirowały zarówno biżuterię Tiffany’ego, jak i budynki Gaudíego. Niewiele brakowało, a nigdy by nie powstały.

Ernst Haeckel 1904. (Photo by Imagno/Getty Images(Fot. Nicola Perscheid / Imagno/Getty Images)

Ernst Haeckel 1904. (Photo by Imagno/Getty Images(Fot. Nicola Perscheid / Imagno/Getty Images)

Był rok 1864, Ernst Haeckel miał 30 lat i na plaży w Nicei rozważał samobójstwo. Właśnie stracił żonę. Ślub wzięli zaledwie 18 miesięcy wcześniej, ale kochali się od dawna. Anna Sethe była kuzynką Ernsta i choć rodziny nie były małżeństwu nieprzychylne, to przyszły mąż musiał udowodnić, że będzie w stanie utrzymać żonę. Marzył o malarstwie, ale to nie licowało z godnością Haeckelów. Ojciec był bowiem prawnikiem, matka pochodziła z prawniczej rodziny, jego starszy brat również skończył prawo. Ernst z niechęcią poszedł na medycynę, zrobił doktorat i otworzył berlińską praktykę.

Rycina z ksiązki „Kunstformen Der Natur Ernsta Haeckla (Buyenlarge/Getty Images)

Od narzekających i cierpiących pacjentów wolał jednak biologię i badania – jedyne, co sprawiało mu przyjemność podczas studiów. Uprosił więc ojca, by wysłał go na południe Włoch, gdzie rozpoczął badania nad promienicami: pierwotniakami, których krzemionkowe szkielety tworzą niezwykłe formy – ich symetryczne wypustki, spirale i igiełki przypominają płatki śniegu. Ernst poranki spędzał na łodzi, z której specjalną siatką odławiał mniejsze niż główka szpilki stworzenia, a popołudnia nad mikroskopem. Jednym okiem patrzył na okaz, drugim na kartkę papieru, na której szkicował nowe gatunki. Wieczorami opisywał je w listach do narzeczonej (czasem w ciągu jednego dnia identyfikował ich aż 12!).

Ernst Haeckel z asystenetm Miklucho-Maclayem na Wyspach Kanaryjskich (Fot. Photo12/UIG / Getty Images)

Ernst Haeckel z asystenetm Miklucho-Maclay’em na Wyspach Kanaryjskich (Fot. Photo12/UIG / Getty Images)

W 1862 roku wydał ważącą trzy kilogramy habilitację z niezwykłymi rysunkami koronkowych stworów. Nie bez powodu chciał zostać malarzem. Choć nie otrzymał formalnego wykształcenia, miał talent. Tak naprawdę to nie zwierzęce formy są tematem rysunków z promienicami, lecz piękno natury, w której Haeckel był zakochany tak samo jak w Annie. W tym samym roku dostał posadę profesora zoologii na Uniwersytecie w Jenie i po czterech latach narzeczeństwa wreszcie mógł się ożenić z ukochaną. 18 miesięcy później, w dniu 30. urodzin Ernsta, Anna obudziła się z bólem brzucha. Zmarła w ciągu kilku godzin. Doktor medycyny nie rozpoznał pękniętego wyrostka.

Rycina z ksiązki „Kunstformen Der Natur Ernsta Haeckla (Buyenlarge/Getty Images)

Niedawno czytałam o meduzie, która nie umiera. Gdy przychodzi czas, zamiast umrzeć, wraca do formy polipa. Z polipa powstają nowe meduzy, które – gdy się zestarzeją – wracają do młodszej formy. To morski odpowiednik Benjamina Buttona, który zamiast się starzeć, młodniał. Nieśmiertelna meduza wygląda niepozornie – w niczym nie przypomina lwiej grzywy Desmonemy. To niewielkie stworzenie z czerwoną kulką ukrytą w środku przezroczystego ciała. Jestem pewna, że gdyby Haeckel odkrył niezwykłe właściwości tej meduzy, nazwałby ją na cześć Anny Sethe – miłości, która nigdy nie umarła. Jak pisał biograf Haeckela, Robert J. Richards; „dla Haeckela miłość schowała swą twarz w morskich stworzeniach”. Naukowiec przez całe życie szukał obrazu żony odzwierciedlonego w naturze.

Miłość ukryta w naturze!

Przy pisaniu tekstu korzystałam z eseju Roberta J. Richardsa „The Tragic Sense of Ernst Haeckel: His Scientific and Artistic Struggles”.

 

Zostaw komentarz

Tagi:
Zostaw odpowiedź